Jak zwykle zrywam się z rana, delikatnie mówiąc jest chłodno. Wypełzam z namiotu a tu rosa, wszędzie rosa, namiot mokry, moto mokre, baran na kanapie mokry.
Mgła fajnie unosi się nad ziemią przed wschodem słońca, jest rześko, ale wiem że jak słońce błyśnie zrobi się gorąco. Dobra zwijamy żagle, bo dzisiaj Irkuck!
Po drodze w sumie nic się nie dzieje, kolejna knajpa z przyzwyczajenia zamawiamy szaszłyk, biorę kawę na pobudzenie bo jak zwykle od 9-10 rano zaczynam ziewać za kółkiem,
kawa jak zwykle podła, siki nie kawa, no nic nie poradzisz,
mam ochotę po zapierdalać na rozbudzenie, ale Padre mnie skutecznie hamuje, może w sumie to i dobrze, mniejsze ryzyko niebezpiecznej sytuacji.
Turlamy się tak na luzie i jest Irkuck, oczywista że robimy fotki, ba całą sesje fotek.
Podjechał jakiś rusek. Co za koleś, przyjechali do rodziny też chyba im to kilka tysięcy km zajęło, brykał po tych literkach jak pojebany z flagą swojego miasta, raz w koszulce raz bez, pozował jak model, a żonka tylko pstrykała fotki. Pozytywnie zakręcony typek, dzięki niemu dowiedzieliśmy się że prom na Olchon nie robota, na 3 dni w remoncie.
Fuck, mieliśmy też zahaczyć o Wierszynę , jednak decydujemy się na Bajkał i tam chcemy w końcu zrobić dzień przerwy, zresetować się, odpocząć, nie musieć nic, no może polatać po wiosce.
Szybka decyzja i lecimy do miejscowości Kułtuk położonej na samym końcu jeziora i po drodze do Ułan Ude, co prawda miała być Listwianka ale mówię że chyba nie ma sensu się cofać. No i żeśmy tak zrobili droga bardzo fajna, najbardziej wkurwiały Tiry, nie wiem czy to był hamulec ręczy czy inny czort ale jak zjeżdżali z góry to tam coś im stukało, wyprzedzić nie było jak to tak wlekliśmy się w sznureczku, a jak wyprzedziliśmy to zaraz trafił się następny. Smród spalonych hebli, sprzęgła, opon nie wiem ale waliło to cały czas. A droga naprawdę była fajnie kręta. W końcu dojechaliśmy do wioski. Wbijamy na stragany, Padre wyhaczył jakiegoś starego marynarza na straganie ten oczywiście nam wskazał, jakiegoś typka nad jeziorem że u niego można rozbić się itp… To lecimy ale już nad samym jeziorem mijają nas motocykliści, zatrzymuję ich i pytam gdzie tu można pałatki rozbić, ten pokazał że wzdłuż jeziora jest dużo miejsca na namiot, ognisko można rozpalić co tylko chcemy i to za free. Oczywiście skorzystaliśmy i była to świetna decyzja. Znaleźliśmy dobre miejsce, ja się rozbijałem, Padre poleciał po rybkę i coś do rybki na stragan. W Kułtuku mamy też tablicę upamiętniającą Polaków.
Nie wiem co jest w tym jeziorze takiego innego- dziwnego, ale to jest tak magiczne miejsce że ja pierdziu. W sumie nad jeziorem się wychowałem, woda nie jest mi obca, ale Bajkał jest nie do opisania, a byliśmy tylko na samym krańcu jeziora.