Według założeń mieliśmy wstać o 6:00 tak też był nastawiony budzik!
Ja niestety budzę się 5:30, zaczynam się krzątać, pakować, zbierać graty bo wczoraj po kolacji po prostu padłem na łóżko i nie miałem już siły ani ochoty ogarniać nic więcej.
To też przy okazji oszukuję swojego towarzysza podróży że już czas wstawać ??
Ale i tak zanim się wykluł schodzi trochę, idziemy do 'kafe’ na śniadanie za resztki rubli które zostały ze wspólnego budżetu i Padre dorzuca swoje bo ja oczywiście wydałem wszystko
co miałem. Jest idealnie, jajecznica z kiełbasioro, dla odmiany jest to omlet z pokrojoną parówką ale na wypasie bo z 3 jajek, do tego na bogato, kawa i czaj oraz ogórce i pomidory .
Za drobne bierzemy ciastka na deser, także jest już wypasione śniadanie z deserkiem.
Zbieramy się szybko i lecimy niby na obwodnicę Worononeż bo jest sporo świateł i korki też nie małe, do tego temperatura rośnie, zaczyna smalić wręcz okrutnie, po drodze roboty,
wylewają asfalt, lepią dziury czy też 'remont mosta’ zawsze coś dłubane jest przy drogach. Co w sadzie jest dobre bo z czasem te drogi będzie można pokonać szybciej, ale na dzień
dzisiejszy, smoła i smród oraz upał. Kombinezony są przewiewne ale przy większych prędkościach, ale nam toczysz się 5-10 km/h na godzinę to nie oszukujmy się nic nie zadziała.
Do Padre już zaczynam jęczeć przez i interkom, że ciężko, że gorącą, ten mi znowu prawi śpiewkę że w Kirgizji smaliło tak że było 47 stopni, wszystkie możliwe wloty kasku zamknięte,
a jak otworzyłeś szybę, to podmuch można porównać było do suszarki włączonej na maksymalne grzanie i przystawioną do kasku. No i weź takiemu ponarzekaj jak dla mnie 27 to już gorąco. Każe mi się hartować, to już nie marudzę więcej ale muszę jechać szybciej żeby mocniej wiało, ale się nie da, co chwila roboty drogowe, miasteczko, zakaz wyprzedzania ( tych się pilnujemy od początku, chociaż dzisiaj na koniec kilka żeśmy złamali ) także jedziemy w miarę powoli, nuda, ziewam! Ale już coraz bliżej, w pewnym momencie odkręcam mocniej mijam ciężarówki, busy i inne zawali drogi, i ups moja navi nie ogarnia zatrzymuję się na rozdrożu dróg i czekam na kierownika wycieczki, ale widzę przed sobą znak że główna w lewo to jadę na czuja. I zatrzymuje mnie Policja, ładnie się przedstawia i 'dokumięty’ daje paszport, w sumie nie złamałem żadnego przepisu poza zatrzymaniem się w niedozwolonym miejscu i włączeniem się do ruchu bez zasygnalizowania. Ale jak zwykle udaję 'Janusza’ i pytam ’ czy tam tamożnia’ heh
Policjant pyta, od kuda, do kuda, ja mówię że Bajkał, Mongolia, pyta jak Mongolia ja oczywiście że Mongolia ok ale Bajkał! Bajkał Balszoj, krasiwy i że jadę w Doma. Życzy mi
szczęśliwej podróży i dalej ognia ??
I tak do granicy.
Na Rosyjskiej stronie, nawet sprawnie, słońce smali jest 33 stopnie, jak oczywiście mokry jak szczur w kanale.
Ale poszło bez problemu, dostaliśmy zaproszenie na kolejną wizytę, ja skorzystam jak najbardziej.
Rosja jest niesamowita, ludzie, język też zawsze mi się podobał.
Na Ukraińską wjeżdżamy szybko, prysznic dezynfekujący czy coś na dzień dobry, ale ogólnie miło, mocno nie trzepią, nikt nie szuka sobie prezentów jak poprzednio.
Bo już miałem w planie że wkładam 10$ do paszportu i niech spada dupy nie zawraca. Ale tym razem pełen profesjonalizm i kultura, pogadaliśmy przy tym, jak zwykle skąd, dokąd.
Aaa i przypomniało mi się jak pakowałem bety po przeszukaniu w Rosji to wyszedł jakiś celnik i pyta ’ kak u nas’ czy Europa lepsza, no kurde co kraj to obyczaj.
Mówię że Rosjia balszoja, krasiwa, drogi dobre, u nas toże drogi do re. Na koniec mówię u Nas i u Was dobrze bo co prawda tak jest, w porównaniu do Ukrainy to drogi mają jak
'stoły’
Druga sprawa, 4 tygodnie przejechałem z bagażem otwartym, znaczy sakwy szmaciane nie zamykane na klucz. Nic nie zginęło, nikt nie grzebał, nikt nic nie ukradł mimo że spaliśmy w
różnych warunkach.
Nad Bajkałem jak wstałem rano, zrobiłem sobie kawę i poszedłem na spacer wzdłuż jeziora to spotkałem rybaka, pytał czy nie przeszkadzał bo przechodził wielokrotnie obok namiotów
ale starał się być cicho. Także nie dość że nas nie zabili, nie okradli to jeszcze dbali o nasz spokój. W Mongolii przykrywali nam motocykle żeby nie zmokły.
Miło jest powspominać, dużo dobrego nas spotkało, Rosja to wielki i wspaniały kraj, a ludzie mimo że też są wariaty to są bardzo mili. Nikt mi nigdy na żadnej Polskiej stacji nie
życzył szczęśliwej drogi.
Co w Rosji było za każdym razem.