Nazywam się Grzegorz Cholewicki, pochodzę z Łomży leżącej w północno-wschodniej części Polski w województwie podlaskim.
Motocyklowe podróże to moja główna pasja która zaczęła się kilka lat temu. Od zawsze interesowały mnie motocykle ale od kilku lat zajmują one w moim życiu dość istotną część.
Ale prawdziwa miłość zaczęła się kilka lat temu na kursie prawa jazdy, po pierwszej godzinie jazdy na mieście, od razu wiedziałem że to jest to czego mi brakowało.
Do dzisiaj motocykle towarzyszą w moim życiu bardzo intensywnie, lubię 'podłubać’ przy motocyklach. Większość napraw i serwisowanie dokonuję sam bądź z pomocą znajomych motocyklistów. Także od strony technicznej nie jest dla mnie straszna wymiana oleju, łożyska w kole czy regulacja luzów zaworowych.


Na początku moja podróż zaczęła się od motocykla Honda Hornet 600, a tereny które eksplorowałem to nasze piękne Mazury i Podlasie. Od pierwszych moich krótkich wyjazdów na mazury czułem na motocyklu że chłonę całym sobą wszystko to co mnie otacza, zieleń drzew, błękit nieba, zapachy otaczające mnie z każdej strony, uderzająca w każdy zmysł Natura.
Później zapuszczałem się coraz dalej, nad morze do Krynicy morskiej czy też w Bieszczady i do Zakopanego. Od tamtej pory wiedziałem że stan bycia w drodze i poznawanie nowych terenów to jest właśnie moja pasja, miłość i pożądanie.
Niestety z biegiem czasu bardzo brakowało mi możliwość zjechania z asfaltu i zapuszczenia się w niedostępne tereny dla motocykla szosowego, a w których motocykl enduro czuł był się jak ryba w wodzie. To też przyszła pora na yamahę XTZ 750 Super Tenere dwudziestoletni motocykl który miał mnie zabrać w każdy, nawet ten najbardziej odległy zakątek naszego globy, tak prosty w budowie, a przez swoją prostotę niezawodny. Na 'Teresie’ przeżyłem mój 'pierwszy raz’  w dzikich zakątkach, Rumunii, Bułgarii i Albanii. Jednak w moim sercu pozostała Czarnogóra której Park Narodowy Durmitor wywiercił dziurę w moim sercu i wiedziałem że kiedyś tu wrócę po więcej.

Było nam razem dobrze i Super tenere to był wdzięczny motocykl, ale brakowało mi czegoś i czułem w środku że jednak to nie to. Po bardzo długim zastanawianiu, przemyśleniach i burzy mózgu. Sprzedałem Yamahe, sprzedałem auto, w zasadzie wszystko co miało większą wartość i kupiłem Honda Africa Twin CRF1000L.

Zakup był  na tyle dziwaczny że motocykla jeszcze nie było w Polsce, w zasadzie nie było nigdzie na świecie. Bo był to początek produkcji i widziałem tylko zdjęcia i filmy w internecie.
Zawsze marzyłem o starej 'Królowej’ Africa Twin XRV 750, to też podkusiło mnie do zakupu. Po bardzo długich namysłach prze e-mail zamówiłem moją Queen nie widząc jej, nie siedząc na niej. Po prostu w ciemno, ale w środku czułem że będzie nam razem dobrze.
Nie myliłem się do dnia dzisiejszego mimo drobnych zgrzytów, zwiedzamy razem świat. Ja dbam o nią, ona dba o mnie i mam nadzieję że jeszcze wiele podróży przed nami.